Mętne tłumaczenia nie zniechęciły jednak władz PRL. Sam gen. Kiszczak powołał specjalną grupę badającą tropy wskazywane przez Klosego. Poszukiwania, mające miejsce w Karkonoszach, okazały się jednak bezowocne. Może więc “strażnik złota” przechytrzył ubecję i miał skarb do końca życia w zasięgu ręki?
Do Wielisławki wzdycha zatem wielu poszukiwaczy. Kopią tu legalnie, półlegalnie lub zgoła nielegalnie. Czasem na niewielką skalę, czasem z dużym rozmachem. Mieszkańcy Sędziszowej wspominają niemiecką ekipę, która w latach 90. na szczycie góry wykopała własną, głęboką na 12 m, sztolnię! Niemcy wynajęli nawet ciągnik by usuwać wybraną ziemię. Finalnie jednak osiągnęli litą skałę i porzucili prace.
Tu zatem, czy nie tu?
Ponoć relacje Klosego pokrywają się jeszcze z dwoma innymi punktami Dolnego Śląska, może więc kiedyś…