Położenie: Park Krajobrazowy Chełmy, Pogórze Kaczawskie, Sudety Zachodnie, najbliższa miejscowość: Myślibórz
Dystans: 7 km
Czas przejścia: 2 h
Start i meta: parking przy ośrodku edukacyjnym “Salamandra”, Myślibórz 11
Rower: tak
Wózek: tak (z krótkim odcinkiem wymagającym “współpracy”)
Z dzieckiem: tak
W telegraficznym skrócie:
Zasłużona marka
Wąwóz Myśliborski to jedno z tych miejsc, które można odkrywać wciąż na nowo. Niewielka to przestrzeń, sięgająca ledwie 10 ha, lecz przez mnogość szlaków i ścieżek, a także bardzo urozmaiconą rzeźbę, można ją odkrywać wciąż na nowo.
Zapraszamy na rodzinny spacer przez rezerwat stanowiący najpiękniejszy odcinek doliny rzeki Jawornik, pełen niesamowitych skałek zieleńcowych, bogatej roślinności i fantastycznego (mikro)klimatu.
Ścieżka edukacyjna
Początek trasy stanowi Centrum Edukacji Ekologicznej i Krajoznawstwa “Salamandra” znajdujące się pod adresem Myślibórz 11. To tu odnajdziemy pierwszy z dwunastu punktów – stanowisk, które pozwolą Wam zapoznać się z geologią, geografią, zoologią i botaniką wąwozu. By tu dotrzeć należy pozostawić samochód na parkingu oddalonym o ok. 150 metrów, do którego prowadzą czytelne znaki. Parking jest płatny (5 zł), acz często zdarza się, zwłaszcza poza sezonem, że nikt opłat nie pobiera. Jeśli nie zależy Wam na uwiecznieniu samej tablicy, to parking stanie się początkiem (będzie także i zwieńczeniem) Waszej wędrówki. Tuż poniżej odnajdziecie bowiem aleję kasztanowców, która prowadzi do rezerwatu.

By mieć pewność, że obraliście właściwy szlak, czym prędzej rozglądajcie się za żółtymi i zielonymi barwami na drzewach a po 3 minutach wędrówki także drogowskazem.
Na Słoneczną Łąkę można wpaść na chwil kilka. Kacper się rozgościł nad małym wodospadem, urządziliśmy wyścigi patyków w Jaworniku i konkurs skoków z wodospadu (patyków rzecz jasna, nie nas). Jest tu też miejsce by porzucać frisbee, pokopać piłkę (w opcji slalomu między kretowiskami) lub odpocząć pod wiatą czy rozpalić ognisko (to ewentualnie po spacerze). Wracamy na ścieżkę i po chwili wchodzimy do rezerwatu, o czym świadczy tablica.

Trasa przez większą swą część jest szeroka, równa, płaska i przyjemna.
Raz po raz przecinają ją mostki przerzucone przez Jawornik. Potok nam pięknie szumi, przez szum przebija się (mimo października) śpiew ptaków. Muzyka relaksacyjna na cały regulator!

Zdradziecki szlak
W okolicach czwartej tablicy, w miejscu, gdzie pojawia się nowy, czarny szlak, na trasie mamy bardzo mylące rozwidlenie. Tak żółty, jak i nasz szlak tematyczny, oznaczony zielonym przeciętym kwadratem, odbijają w prawo – przez mostek i ostro w górę, na zbocze jaru, którym się poruszamy. Wędrowiec ufny w znaki od razu skręci. I straci najpiękniejsze widoki oraz najciekawszą część trasy. Jest to bowiem rozwidlenie, które poprowadzi Was (lub nie), ale w LEWO, gdy będziecie już czarnym szlakiem WRACAĆ w to miejsce. Zwróćcie też uwagę na mapkę poglądową widoczną na każdej tablicy, Widać na niej, że trasa nie powinna odbijać i przecinać Jawornika a wciąż prowadzić wzdłuż jego biegu, aż do okolic tablicy nr.9. Ten fenomen wyjaśnimy później, teraz pójdziemy zaś dalej, witaj czarny szlaku.

Wędrujemy więc wzdłuż Jawornika, podziwiamy coraz ciekawsze i wyższe formacje skalne, studiujemy (a jakże!) kolejne tablice.
Po paru minutach czarny szlak już porzucamy, nasz wózek nie ma funkcji lewitacji, za to kontynuujemy wędrówkę ścieżką tematyczną. I tu mamy najpiękniejszy fragment trasy. Wysokie, fantazyjne skały, szeroko rozlany Jawornik, jeszcze większe nagromadzenie mostów. Za to i ścieżka staje się ciekawsza, zwłaszcza od fragmentu za tablicą ósmą.
Stąd mamy trzy opcje:
– w tył zwrot i powrót do samochodu dokładnie tą samą trasą. Wersja najmniej terenowa i najszybsza. Polecana gdy masz wózek mało terenowy a maluch jest niechętny do wędrówki (tudzież mama niechętna do przenoszenia malucha).
– w tył zwrot i powrót do rozwidlenia, o którym była już mowa. Czyli trasa zgodna z nowym przebiegiem szlaku. Stąd wspinaczka żółtym szlakiem. Polecana gdy nie masz ochoty na niespodzianki lub wędrujesz w szpilkach, ale chciałabyś się przekonać, czy Twe szpilki są choć odrobinę “górskie”. Tę opcję omówimy za chwilę.
– cała naprzód i ahoj przygodo. Polecana wszystkim, którzy nie lubią chodzić/wracać po własnych śladach a mają nieco czasu i energii.
Chyba nie muszę wspominać, którą opcję wybrał Kacper…
Na spotkanie z przygodą
Idziemy zatem dalej. Na początek dwa mosty, trochę kamieni, trochę korzeni. Kilka minut zabawy, nic strasznego. Tu przekonujemy się, że szlak został faktycznie “opuszczony”, znaki trochę zatarte, trasa zapuszczona. Po kilku kolejnych minutach dostrzegamy powód.

To był moment, w którym zadaliśmy sobie pytanie: czy rzeczywiście łatwiej było zawrócić bieg szlaku niż naprawić jedną przeprawę?
Kacper też nad tym myślał, ale niezbyt długo. Wyskoczył z wózka i podreptał jakieś metrów 70, w górę potoku, czyli w prawo. Ten zdążył się już rozwidlić i znacznie skurczyć, stąd przeprawa malca i wózka nie stanowiła problemu. W połowie tego 70 metrowego odcinka w potoku zalega spora płyta skalna, która zachęca do sforsowania przeszkody wcześniej. Bez wózka wykonalne z łatwością, acz w tej opcji przyjdzie Wam się mierzyć jeszcze z drugą odnogą, która po opadach (jak i dziś) może przyprawić o mokre skarpety. Zyskacie za to rzut oka na tablicę nr 9 (tak tak, jest dopiero tu).
I tak wskakujecie na szlak czarny, który po chwili łączy się z żółtym.

Kierunek Myślibórz! Tu zaczyna się kilka minut podejścia. Po drodze natraficie na odnogę, w dół i w prawo. Tam prowadzą znaki żółte i zielone “ścieżkowe”. Podobnie żółte i “ścieżkowe” prowadzą w górę i w lewo… To po prostu punkt, gdzie stary przebieg szlaku spotyka nowy. I to tu wracamy do opcji “w tył zwrot i powrót do rozwidlenia”, którą mogliście wybrać stając przed zagwozdką przy tablicy nr 8. Jeśli tak się stało, to za Wami jakieś 10-15 minut wspinaczki od rozwidlenia przy tablicy nr 4. Podejście dość strome, z maluchem na pokładzie raczej niewykonalne. Za to fajne, jeśli maluch choć trochę chce współpracować. Kacper je dla Was przeszedł i nie narzekał.

Niezależnie od wybranej opcji, po kilku minutach docieracie do tablic nr 10 i 11. To fajny, płaski, leśny odcinek. Kończy się wraz z wyjściem na polanę, której brzegiem podążamy w dół. Ostatnia tablica stoi nieco ukryta w rogu polany i można jej nie dostrzec, kiedy dostrzegać można coś zgoła ciekawszego. Widok!

Polana, na której się znaleźliście, to dokładnie ta sama, która znajduje się przy parkingu. To oznacza ostatnich kilka minut marszu w dół.
Powodzenia!